Człowiek w perspektywie kosmologii buddyjskiej |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||
Sebastian Jakobschy |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Uwagi wstępnePrzedmiotem artykułu jest koncepcja człowieka w
perspektywie kosmologii buddyjskiej. Podjęcie tej problematyki wymaga
wyjaśnienia kwestii fundamentalnej, mianowicie tego, jak w ogóle pojmowany
jest człowiek w aspekcie filozofii buddyjskiej. Poruszenie tego wątku pozwoli
przejść do dalszych rozważań. Jednostkę ludzką tworzy, wedle buddyzmu, pięć
składników[1] — skandh
(pal. khandha; skr. skandha). Są to: 1) forma (pal. rūpa),
2) odczucia (pal. vedanā), 3) postrzeganie (pal. sanna), 4)
dyspozycje mentalne (pal. sankhāra), 5) świadomość (pal. vinnan&a).
Komponenty te dzieli się zwykle na dwie grupy: mentalne (2-5) i cielesne (1).
To, co nazywane jest indywidualną egzystencją jest w rzeczywistości niczym
innym jak tylko zmieniającym się procesem owych mentalnych i fizycznych
zjawisk. Zgodnie z buddyjskim stanowiskiem — co z całą stanowczością trzeba
uwypuklić — w żadnym razie nie może być mowy o człowieku rozumianym jako
osoba. Gwoli ścisłości należy odnotować, iż istniała szkoła filozoficzna,
która reprezentowała taki właśnie pogląd. Była to pudgalawada lub
inaczej watsiputrija[2].
Określić ich można mianem „personalistów”. Utrzymywała ona, że istnieje
trwała, niezniszczalna osobowość (skr. pudgala), różna zarówno od
dharm[3]
uwarunkowanych (samskryta), jak i dharmy nieuwarunkowanej (asamskryta), czyli
nirwany. Jakkolwiek szkoła ta miała dość dużo zwolenników[4],
to jednak uznawano ją za „heretycką”. Stała się ona przedmiotem „ataków” ze
strony pozostałych szkół buddyjskich. Siłą rzeczy akceptowała ideę hinduskiej
jaźni[5]
(atmana), co oczywiście stoi w wyraźnej sprzeczności z naukami Buddy
Gautamy. Jak pisze Łukasz Trzciński, „to, co konstytuuje
główne kategorie kondycji ludzkiej jest ciągiem uwarunkowań. W tym ujęciu nie
ma więc istoty człowieka „jako takiego”[6].
Człowiek jest jedynie złożeniem skandh, nie ma w nim żadnego stałego
elementu, czegoś, co stanowiłoby jego, by tak rzec, rdzeń. Po przedstawieniu ogólnych założeń buddyzmu
dotyczących człowieka pora zastanowić się nad tym, jak postrzegany jest on w
pryzmacie kosmologii buddyjskiej. Obraz człowieka w świetle kosmologii buddyjskiejWszechświat według buddyzmu składa się z trzech sfer: sfery pragnień zmysłowych (kāma-avacara lub kāma dhatu), sfery formy (rūpa-avacara lub rūpa dhatu) oraz sfery bezforemnej (ārūpa-avacara lub ārūpa dhatu). W obrębie każdej z tych sfer znajdują się różne światy określane mianem loka. Świat ludzi określany jest w języku palijskim jako manussa,
zaś w saskrycie mānus*ya. Jest piątym w kolejności światem
przynależącym do sfery pragnień zmysłowych (kāma-avacara). Umiejscawia
się go pomiędzy znajdującym się pod nim światem pół-bogów[7]
(asurów), a leżącym nad nim światem bogów[8],
zwanych przez indologa Franciszka Tokarza niebianami. Jeżeli uwzględni się
wewnętrzną hierarchię świata bogów niższych (deva), to wówczas świat
ludzki jawi się jako pierwszy z siedmiu szczęśliwych form istnienia (pal. sugati). W therawadzie, ale nie tylko, ponieważ także i w
mahajanie uważa się, iż wprawdzie mieszkańcy wyższych światów mogą być
potężniejsi niż ludzie (w sensie dosłownym), szczęśliwsi i dłużej żyjący, to
niekoniecznie oznaczać to musi, że są od nich mądrzejsi. Z uwagi na to, że
bogowie pogrążeni są w błogości nie dostrzegają trzech znamion egzystencji
(pal. tilakkhan'a): nietrwałości, cierpienia oraz „bazjaźniowości”[9].
A bez pełnego zrozumienia tych cech, nie mają oni dostatecznie silnej
motywacji do odwrócenia się od niebiańskich przyjemności. Przyjmuje się w buddyzmie, iż będąc prawym
człowiekiem, można odrodzić się jako bóg w jednym z niebiańskich królestw.
Jednak taka perspektywa nie jest do końca zadawalająca. Głównym tego powodem
jest to, że bogowie — tak samo jak i ludzie — to istoty „samsaryczne” a zatem
podlegające prawu karmana. Oznacza to, iż po wyczerpaniu się ich zasługi mogą
odrodzić się na nieszczęśliwych planach egzystencji (pal. duggati)
czyli jako pół-bogowie (asury), głodne duchy (prety), zwierzęta lub jako
istoty piekielne. Według
poglądów buddyjskich Wszechświat podlega permanentnym cyklom. Mówi się o
czterech kalpach, czyli innymi słowy epokach, przez jakie przechodzi Kosmos.
Są to: kalpa destrukcji, kalpa kontynuacji destrukcji[10],
kalpa kreacji oraz kalpa trwania uprzednio powstałego świata[11].
Cały proces, by tak rzec, wyłonienia się ludzkości zachodzi w kalpie
kreacji.
Pochodzenie człowieka
Buddyjska opowieść o pochodzeniu człowieka i
ludzkości znajduje się w Agganna Sutta[12],
która pochodzi z księgi Dīgha Nikāya kanonu
palijskiego stanowiącego
podstawę buddyzmu therawada. Krótko ją teraz streszczę. Ziemia jako planeta początkowo była niezamieszkana,
co rzecz jasna jest paralelne ze stanowiskiem współczesnej nauki. Po
niebywale długim okresie czasu istoty zamieszkujące niebo Ābhassarā —
„niebo bogów promieniującego blasku”[13]
zaczęły odwiedzać Ziemię. Powiada się, iż początkowo istoty te powracały
jeszcze do swego nieba po żywność[14],
jednakże w miarę upływu czasu ich zasługi wyczerpywały się, stawały się coraz
bardziej gnuśne, aż w końcu zanikła ich umiejętność powrotu do swego świata. Wraz ze zmianą pożywienia na bardziej materialne[15]
zaczęła postępować coraz większa substancjalizacja ich ciał. Utraciły one
swoją świetlistość a także zdolność unoszenia się w powietrzu, którą
pierwotnie posiadały. Wreszcie nastąpiło zróżnicowanie płci[16].
Później pojawiło się u ludzi pożądanie. Przy czym, co ciekawe, na początku
pożądanie kobiety przez mężczyznę i odwrotnie, mogło być w pełni zaspokojone
poprzez zwyczajne spojrzenie (pal. īks,ita). Później przez uśmiech
(pal. hasita), następnie tym co zaspokajało żądzę było trzymanie się
za dłonie (pal. pān)yāpti), potem łagodne przytulanie się. Na ostatnim
etapie pożądanie mogło być „ugaszone” już tylko w wyniku stosunku płciowego[17].
Wskutek zakorzenienia się negatywnych i rozwiązłych
obyczajów zaczęła zanikać smakowita ziemia, która dotychczas stanowiła, by
tak rzec, główne menu ludzi. Gdy zanikła jej smakowitość zaczęły wyrastać
jadalne rośliny obdarzone atrakcyjnym zapachem. W wyniku dalszej
materializacji istot i postępującej demoralizacji także i owe rośliny poczęły
się psuć aż w końcu zdegenerowały się tak dalece, że nic już jadalnego nie
chciało samoczynnie rosnąć. Pożywienie odtąd musiało być zdobywane ciężką
pracą. Ludzie zaczęli się osiedlać, uznawać własność prywatną i zakładać
rodziny[18]. W taki
oto sposób buddyzm przedstawia powstanie człowieka i ludzkości. Miejsce
człowieka w hierarchii istniejących bytów
Człowiek według buddyzmu
zajmuje szczególne miejsce w hierarchii istniejących bytów. Warto
wyartykułować, iż dopiero w pryzmacie kosmologii — a nie żadnej innej
dziedziny buddyzmu — uwidacznia się w pełni jego uprzywilejowany status w
Uniwersum. Co prawda, jak wynika z powyższych rozważań, mieszkańcy wyższych
światów są potężniejsi niż ludzie, bardziej szczęśliwi i obdarzeni dłuższym
życiem[19], to
jednak nie są to wystarczające powody dla których mieliby oni posiadać
większe znaczenie aniżeli ludzie. Świat
ludzi jest jedynym planem egzystencji, w którym istnieje sposobność
przerwania łańcucha samsary czyli kołowrotu egzystencji. Podczas gdy w pozostałych
światach dominuje — w sensie psychologicznym — jedno szczególne uczucie, np.
rozkosz w świecie bogów czy męki w piekłach, to w świecie ludzkim uczucia
podlegają ciągłej fluktuacji, w skrajnych przypadkach, od nikczemnej
nienawiści, po wzniosłą dumę. Człowiek dysponuje zatem potencjałem, który
umożliwia mu przekroczenie własnej kondycji i stąd jego pozycja jest
wyjątkowa pośród innych istot. Patrząc z punktu widzenia kosmologii
buddyjskiej, świat ludzi[20]
jest tym, który uważa się za najbardziej dogodne i przyjazne miejsce ze
wszystkich trzydziestu jeden planów egzystencji, na jakich można się
odrodzić. Jest to centrum Kosmosu par excellence.
|